SKŁADNIKI:
Mąkę przesiać z cukrem pudrem, dodać proszek i sodę. Jajko roztrzepać z mlekiem i olejem. Mokre wlewamy do suchych i mieszamy trzepaczką :) I tu zaczyna się zabawa. Szukamy 6 misek i 6 łyżek. Masę dzielimy równo na 6 części. Każdą z nich barwimy dowolnym sposobem, ja użyłam barwników w płynie, do każdej miseczki dodałam 7-8 kropli. Nie potrzebujemy 6 kolorów - niebieski i żółty daje zielony, żółty i czerwony barwi na pomarańczowo, a fiolet uzyskamy mieszając niebieski z czerwonym.
Do zrobienia tęczowych muffinek możemy użyć dowolnej foremki, jednak jeśli fantazjujecie o torcikach, to jednak musicie użyć silikonowych, wtedy bez strat odejdą od nich całe babeczki. Do każdej foremki wkładamy masę - dość dużo, im więcej urośnie, tym łatwiej się pokroi. Z masy, która zostaje robimy tęczę - do foremek wkładamy po łyżeczce każdego koloru - od dołu - fiolet, niebieski, zielony, żółty, pomarańczowy i czerwony. Ważne, aby każdy kolor równo rozsmarować (no, choć troszkę). I pieczemy - 20 minut, 180 stopni (w przybliżeniu).
W ciągu 20 minut staramy się doprowadzić kuchnię do ładu - wierzcie, po użyciu barwników, 7 łyżek, 6 miseczek, 2 plastikowych misek i trzepaczki moja wyglądała jak po małym huraganie lub średnim trzęsieniu ziemi.
Po wyjęciu muffinek z piekarnika zrobiłam masę. W tej kwestii - całkowita dowolność, u mnie miała być bita śmietana z mascarpone, z powodu braku mascarpone zrobiłam bitą śmietanę z jogurtem greckim. Nie tak dobra jak pierwowzór, po przełożeniu muffinek okazała się całkiem niezłym zamiennikiem.
Ostygnięte, jednokolorowe muffinki kroimy na plasterki. Uwaga - moje nie dały pokroić się na 6 części, udało mi się podzielić je na 5. Składamy, smarując każdy plasterek masą. Przy składaniu staramy się zachować kolejność barw, jednak musimy trochę pozmieniać czasem kolejność - otrzymujemy 6 różnych spodów, a nie 6 niebieskich czy czerwonych :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz